– Księże arcybiskupie, wczoraj przylecieliśmy do Rzymu.
– Doskonale, w takim razie proszę być w południe przy Spiżowej Bramie.
Pan Krzysztof  odłożył słuchawkę i uśmiechnął się zadowolony. Wszystko idzie zgodnie z planem, arcybiskup Dziwisz pamięta o obietnicy.

 

Krótki ów dialog rozegrał się w czwartek, 31 marca 2005 roku między wówczas arcybiskupem Stanisławem Dziwiszem, sekretarzem Jana Pawła II a śpiewakiem operowym Krzysztofem Kurem.
Pan Krzysztof pod koniec lat dziewięćdziesiątych był w Rzymie z Filharmonią im. Romualda Traugutta (jest jej wicedyrektorem). Na specjalnej audiencji artyści ofiarowali Papieżowi rzeźbę „Głowa Chrystusa Katyńskiego umierającego z pieśnią Powstania Listopadowego na ustach”.  Od tej pory Krzysztof Kur był w kontakcie telefonicznym z arcybiskupem Dziwiszem i skorzystał z tego, wiedząc, że ma być służbowo w stolicy Italii.
Przed wyjazdem z Warszawy w czasie organizowanego przez Filharmonię Festiwalu Pasyjnego CRUCIFIXUS EST (ZOSTAŁ UKRZYŻOWANY) Krzysztof Kur zbierał podpisy pod listem do Papieża z pozdrowieniami i życzeniami zdrowia od polskich artystów. Miał to przekazać sekretarzowi Ojca Świętego.
W ów czwartek, piętnaście minut przed południem razem dyrektorem Warszawskiej Opery Kameralnej Stefanem Sutkowskim stanęli przed Spiżową Bramą. Gwardziści wpuścili ich do środka, mężczyzna przy biurku zadzwonił do arcybiskupa Dziwisza.
– Za chwilę ktoś po panów przyjdzie i zaprowadzi dalej – powiedział.
Czekali kilka minut. Telefon zadzwonił powtórnie.
– Ksiądz arcybiskup bardzo przeprasza, ale nie będzie mógł panów dzisiaj przyjąć – powiedział. – Proszę zadzwonić jutro.
Wieczorem media podały wiadomość, że Ojcu Świętemu skoczyła gorączka i obniżyło się ciśnienie krwi. Potem komunikat oficjalny: „U papieża doszło do zapalenia dróg moczowych”. Około północy agencja ANSA napisała: „Z papieżem jest źle, bardzo źle.”
Pan Krzysztof zrozumiał, że to musiało rozegrać się wtedy, gdy stali na progu papieskiego domu.
W piątek 11 lutego, obchodziliśmy Światowy Dzień Chorego. Jan Paweł ustanowił go w 1992 roku, 13 maja (w rocznicę zamachu). Ostatnie to święto Papież z Polski obchodził w domu, do którego powrócił dwa dni wcześniej z Polikliniki Gemelli. Wkrótce miał się tam znaleźć ponownie.
W orędziu na tegoroczny Światowy Dzień Chorego Benedykt XVI pisze między innymi:
Zmartwychwstając, Pan Jezus nie usunął ze świata cierpienia i zła, ale uzdrowił je u korzeni. Przemocy zła przeciwstawił wszechmoc miłości.
Orędzie to ukazuje się, gdy oczekujemy na beatyfikację Jana Pawła II. Podobnie jak pan Krzysztof przed sześciu laty, stajemy w pewien sposób na progu domu, w którym Papież z Polski mieszka obecnie. Być może ci, którzy wybierają się na beatyfikację jadą tam wiedzeni podobnymi uczuciami i myślami, co apostołowie Piotr i Jan, którzy biegli do grobu Jezusa po wiadomości otrzymanej od niewiast, które zastały grób pusty. Jeszcze nie wierzyli, jeszcze nie ujrzeli, ale biegli.