Papież był już bardzo słaby. Tak słaby, że po modlitwie przed figurą Maryi w Grocie Massabielskiej, wstając z klęcznika zachwiał się i omal nie upadł. Wówczas nikt jeszcze nie wiedział, że była to ostatnia spośród sto czterech pielgrzymek zagranicznych Jana Pawła II. Czy on sam to przeczuwał? „Klękając tutaj, przy Grocie Massabielskiej, ze wzruszeniem odczuwam, że dotarłem do kresu mej pielgrzymki” – powiedział tego samego dnia.

Chora mieszkanka Marsylii słuchała słów Ojca Świętego. Uczestniczyła w prowadzonej przez niego modlitwie. I przyjęła jego błogosławieństwo. W chwili, gdy usłyszała słowa „Ja was błogosławię” poczuła, że dzieje się z nią coś dziwnego. Przez te dwadzieścia lat przywykła już do bólu, do gorsetu, do wszystkich dokuczliwych przypadłości związanych z następstwem tamtego nieszczęśliwego wypadku. Tym trudniej było jej zrozumieć, dlaczego teraz nagle wszystko znikło. Emocje związane z niezwykłym przeżyciem? Ale emocje minęły a ona wciąż czuła się dobrze. Tego wieczora nie musiała celebrować układania poduszki a następnego dnia rano, w niedzielę 15 sierpnia obudziła się w dobrej formie. Po uroczystościach z udziałem Jana Pawła II i jego powrocie do Rzymu ona została w Lourdes. Dwa dni później miała już pewność. Była zdrowa. Zgłosiła się do Biura Medycznego, które zbiera i analizuje przypadki uzdrowień w tym słynnym sanktuarium.

„Jestem z nią w kontakcie. Nadal jest zupełnie zdrowa – mówi doktor Patrick Theillier, szef Biura. – W jej życiu wiele się zmieniło. W swoim mieście opiekuje się chorymi w szpitalach. Służy też chorym pomocą w czasie pielgrzymek do Lourdes”.

oktor Theillier ma bogate doświadczenie w analizowaniu nadzwyczajnych zjawisk. Wszak w Lourdes zgłoszono już około sześciu tysięcy łask związanych z uzdrowieniami duszy i ciała. Sam określa cud jako „zdarzenie mające związek z Bogiem, który chce dobra ludzi”. Theillier nie kwestionuje potocznego rozumienia cudu. W powszechnej świadomości to coś niemożliwego, co jednak się wydarza. Przede wszystkim jednak – mówi francuski lekarz – „to znak od Boga, który działa wśród nas. Uzdrowienie fizyczne to namacalny fakt, ale to tylko część zjawiska nazywanego cudem. Drugą częścią jest znaczenie, jakie mu nadajemy. W słowniku Petit Robert czytamy, że ‘cud jest to fakt nadzwyczajny, w którym rozpoznaje się życzliwą interwencję Bożą i nadaje się jej znaczenie duchowe’.

Zatem tego rodzaju wydarzenia są jakby „listem” Boga do ludzi. To, co dostrzegamy w pierwszej chwili – przeważnie chodzi o niewytłumaczalne uzdrowienie – można porównać do koperty, w której ów list się znajduje. Jakie zawiera treści? O czym mówi? Na te pytania każdy „czytelnik” listu odpowiada sobie sam. Możemy jednak się zastanowić, jakim listem od Boga są tak liczne łaski, których ludzie doświadczali i doświadczają poprzez modlitwę Jana Pawła II.