– I co my zrobimy? – Luciana spoglądała bezradnie to na Sarę, to na męża. – Jak mam się nią zajmować, jeśli będę miała na głowie tyle dzieci?
– Daj spokój, dasz sobie radę – pocieszał ją mąż.
Luciana była katechetką parafii Lariano, położonej nieopodal Rzymu. W najbliższą środę miała jechać z dziećmi pierwszokomunijnymi na audiencję generalną Jana Pawła II. W ostatniej chwili okazało się, że nie ma z kim zostawić córeczki, półtorarocznej Sary.
 – Wiesz co, byłoby wspaniale, gdyby zrobić jej zdjęcie z papieżem – powiedział ojciec. – Poproszę proboszcza, żeby mu ją podał.
– Chyba żartujesz!
– Zobaczysz, musi się udać.
Wziął proboszcza na rozmowę, księdzu pomysł przypadł do gustu, postanowili, że trzeba ustawić się od strony Spiżowej Bramy. Jan Paweł II kochał dzieci i już nie raz brał je na ręce jeżdżąc po Placu Świętego Piotra.

W środowe popołudnie, 13 maja 1981 roku Luciana z Sarą, księdzem i gromadką dzieci dotarła do Watykanu. Mieli szczęście – przy barierkach znaleźli wolne miejsce.
– Papież wyjedzie stamtąd – proboszcz pokazał położoną po drugiej stronie bramę. – Widzisz dzwony? Wiszą nad nią. Dlatego nazywa się ją Bramą Dzwonów.
Rozległy się oklaski. Z daleka zobaczyli białego jeepa, w którym stał Ojciec Święty.
Samochód objechał plac i zaczął zbliżać się w ich kierunku. Proboszcz wziął Sarę. Trochę przeszkadzał mu niebieski balon, który trzymała w rączce. Ale co tam balon, papież był już bardzo blisko.
– Ojcze Święty! – krzyknął. Ich oczy spotkały się. Papież  rozpromienił się na widok dziecka.  Wyciągnął ręce, chwycił ją i na moment przygarnął, po czym oddał księdzu.  Samochód ruszył wolno dalej.
Wtedy usłyszeli huk.

Od Anioła Stróża
Kula opuściła lufę pistoletu i zmierzała prosto w Ojca Świętego. Zahaczyła o palec (co nieznacznie zmieniło tor jej lotu – dzięki temu ominęła aortę), przebiła powłoki brzuszne, przeszyła na wylot całe ciało i upadła na podłogę samochodu. Był jeszcze drugi strzał – pocisk trafił  w łokieć i ześlizgnął się po kości nie uszkadzając żadnych organów wewnętrznych.
Mimo pięknego słonecznego popołudnia czułem obecność zła, gdy papież wyjechał na plac. Ale wiedziałem też, że Matka jest blisko. Zabójca celował w głowę – wtedy miałby stuprocentową pewność, że jego ofiara nie przeżyje. Dziecko zasłoniło cel, a potem samochód ruszył. Morderca nie miał wyjścia – nie chciał ryzykować, że spudłuje i wymierzył lufę pistoletu w ciało Jana Pawła II. Nacisnął spust, kula trafiła, ale od tej chwili była we władaniu większej mocy. Matka poprowadziła ją tak, że ominęła wszystkie najważniejsze narządy. A Ojciec Święty? Modlił się: „Jezu, Maryjo, Matko moja”.
Kierowca jeepa przycisnął pedał gazu. Pojechali na dziedziniec Belwederu, tam położyli rannego na posadzce, pojawił się lekarz, a zaraz potem karetka. Tę karetkę – stającą przy placu św. Piotra na wypadek zasłabnięcia jakiegoś pielgrzyma – papież poświęcił dzień wcześniej mówiąc: „Oby nigdy nie była potrzebna”. Włożono go do niej. Jego sutanna była czerwona od krwi. Karetka ruszyła, a ja zająłem się tym, żeby bezpiecznie poprowadzić kierowcę do Polikliniki Gemelli. Chociaż po drodze zepsuła się syrena i była to godzina wielkich korków,  dojechaliśmy w osiem minut. Ojciec Święty trafił na stół operacyjny, chwilę potem pojawił się chirurg, profesor Crucitti, który był poza szpitalem, ale dowiedział się od kogoś o zamachu i natychmiast przyjechał. Jego anioł podesłał mu policjanta, który przeprowadził go przez korki. Operacja powiodła się i tak spełniła się wola Najwyższego i naszej Matki – Jan Paweł II miał żyć! A zamachowiec, Mehmet Ali Agca, został ujęty. Ojciec Święty przebaczył mu natychmiast, zaś dwa i pół roku później odwiedził go w więzieniu, gdzie samotnie z nim rozmawiał. Agca był przekonany, że między nim a jego ofiarą stanęła potężna siła.
Kiedy pociągnął za spust, nie wiedział, że dokładnie tego dnia, 13 maja i o tej samej godzinie, tylko w roku 1917, w portugalskiej miejscowości Fatima Nasza Pani objawiła się trojgu dzieciom – Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi. Hiacynta i Franciszek w czasie zamachu byli już w niebie, Łucja – jeszcze na ziemi.