Wywiad z Kenem Canfieldem, znanym amerykańskim specjalistą w dziedzinie ojcostwa.

 

Kiedy i dlaczego zaangażował się Pan w kampanię na rzecz ojcostwa?

W latach osiemdziesiątych zacząłem prowadzić badania na temat roli ojca w rozwoju rodziny. Zacząłem szukać literatury i rozglądać się za dostępną wiedzą. Okazało się, że jest bardzo mało materiału o roli ojca w rodzinie, a znacznie więcej o roli matki. To uświadomiło mi, że ojcowie nie mają ani narzędzi, ani wiedzy, ani pomocy, która jest im potrzebna jeśli mają odnieść powodzenie jako ojcowie i rodzice swoich dzieci. Więc w 1988 roku zacząłem prowadzić własne badania. 

 

Czy ta decyzja była też podyktowana Pana osobistą sytuacją?

Byłem wtedy ojcem czworga dzieci. Widziałem, że bycie ojcem jest - poza byciem mężem – jednym z najgłębszych związków, jakie kiedykolwiek miałem. I stwierdziłem, że byłoby dobrze, aby inni mężczyźni mogli doświadczyć tego, czego ja doświadczyłem. Aby mogli zrozumieć i zastosować zasady, które pozwolą im stać się dobrymi ojcami.

Mówi Pan często o nowej erze sieroctwa – braku ojca. Kiedy ta era się rozpoczęła?
W Stanach Zjednoczonych brak ojca stał się widoczny w latach siedemdziesiątych. Związane to było ze zmianami w prawie, które znacznie ułatwiły rozwód.  Stopa rozwodów gwałtownie wzrosła. W 90 proc. przypadków efektem rozwodów było powstawanie gospodarstw domowych prowadzonych przez samotne kobiety. Pojawiło się całe pokolenie młodych ludzi wychowanych w domach z jednym rodzicem – bez ojca. Kiedy brakuje ojca lub kiedy nie jest on zaangażowany w życie rodzinne i wychowanie dzieci, to przynosi to bardzo wiele negatywnych konsekwencji , które ujawniają się podczas dojrzewania młodego człowieka. Do tego doszedł następnie wzrost narodzin dzieci poza małżeństwa. Obecnie 1/3 czyli przeszło trzydzieści procent dzieci w Stanach Zjednoczonych przychodzi na świat w domach, gdzie nie ma ojców. To pogłębia jeszcze zjawisko tego swoistego sieroctwa.


Jakie są tego konsekwencje?

yły one badane przez psychologów, socjologów, różnych naukowców. Dzieci bez ojców częściej rzucają szkołę, mają niższą samoakceptację, częściej wpadają w depresję, częściej są aresztowane jako młodociani przestępcy, w przypadku dziewczynek jest bardziej prawdopodobne, że będą miały dziecko przed 18 tym rokiem życia.  Kiedy widzi się te wszystkie negatywne zjawiska, to można powiedzieć, że brak ojca jest jak przekleństwo – dziecko nie otrzymuje tego wszystkiego, co mogłoby otrzymać od ojca.

Jeśli rzeczywiście istnieje takie przekleństwo, to czy jest możliwość odwrócenia go?

Myśl o przekleństwie pochodzi ze Starego Testamentu z Księgi proroka Malachiasza. Padają tam słowa – wypowiedziane w tonie apokaliptycznym: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego.  I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem. A zatem, aby odwrócić to przekleństwo trzeba zwrócić się do serca ojca. Ojciec musi w sposób aktywny zwrócić się do serca dziecka.

Jak praktycznie można to zrobić?

To jest bardzo trudne i ojcowie robią to bardzo ostrożnie. Ażeby zwrócić swoje serce ku dziecku musisz najpierw otworzyć twoje własne serce. Innymi słowy, trzeba znaleźć miejsce akceptacji i miłości, dlatego tak ważne jest odniesienie się do duchowego wymiaru człowieka. Trzeba tam odkryć zdolność kochania, pomagania, leczenia, czasem trzeba tam szukać tego wszystkiego, czego brakowało ci w dzieciństwie. Kiedy w swoim sercu odkryjesz miłość, uczucie, oddanie, wtedy  o wiele łatwiej skierować twoje serce ku dzieciom. To jest bardzo trudne dla mężczyzn, to jest właśnie wrażliwe miejsce dla mężczyzny. Musi się on bowiem zmierzyć ze swoją męskością, ze wnętrzem swojej osoby, nazwać ból i stratę, które w sobie nosi. Niektórzy mężczyźni nigdy tego nie robią. Oni grzebią samych siebie w uzależnieniach, w alkoholizmie, w pornografii, w różnych negatywnych zachowaniach, w ten sposób bronią się przed otwarciem swojego serca. Ale kiedy już to zrobią, to otwiera się przed nimi wspaniała droga prowadząca ich do pełnego zaangażowania się w życie rodzinne.

Otwarcie serca oznacza chyba również myślenie o swoim własnym ojcu…

Naturalnie. Otwarcie serca oznacza, że musisz dokonać oceny. To bardzo delikatna sprawa. Musisz ocenić jaka więź łączyła cię lub nie łączyła z twoim ojcem.  Robi się to nie po to, aby potępiać lub obwiniać swojego ojca. On  był w stanie uczynić tylko tyle. Musisz zbadać stratę, ból lub zniszczenie, w twoim sercu. Zanim czyjeś serce zostanie uleczone, trzeba poznać stan swojego własnego serca i serca twojego ojca, który też miał ojca, a jego ojciec też miał ojca i tak dalej. Widzisz wtedy, że skutki bólu idą przez pokolenia.

Jeśli brakowało ojca, to usiłuje się jakoś zapełnić tę dziurę, która się pojawiła w twoim sercu. To wszystko wychodzi na jaw, jeśli zaczynasz otwierać swoje serce.

Mówił pan wcześniej o negatywnych sposobach wypełniania tej dziury. Czy są jakieś sposoby pozytywne?

Tak, są negatywne skutki, ale nie każdy wpada w alkoholizm lub w uzależnienia, u niektórych przejawia się to gniewem, albo zamknięciem się w sobie. Są też i pozytywne zjawiska: ludzie zwracają się ku wierze, zwracają się ku innym członkom rodziny (na przykład do starszych braci, wujków, dziadków), do innych mężczyzn, którzy ich otaczają – nauczycieli, trenerów. Widzimy, że jeśli nie ma ojca, to znacznie łatwiej wpaść w negatywne schematy.  Jeśli taki młody człowiek ma wokół siebie mężczyzn, którzy sami są dobrymi ojcami, to wtedy jest większa szansa, aby uniknął on tego niebezpieczeństwa.

Ktoś może znaleźć takiego – powiedzmy – ojca zastępczego – ale czy to rozwiązuje problem?

Nie, to jest tylko środek zastępczy, który pomaga dać sobie radę z ty problemem. Niemniej każdy mężczyzna, bez względu na to, z jakiej rodziny pochodzi, musi zmierzyć się z problemem swojej relacji do ojca. Czasem zdarza się, że ojciec był fizycznie obecny, ale zachowywał się agresywnie, wnosił do rodziny wrogość.  Ale bez względu na osobistą sytuację trzeba się z tym zmierzyć.

Jakie konkretne kroki powinno się podjąć w tym celu?

To cały proces. Najpierw trzeba rozpoznać,  jaki typ więzi łączy cię z twoim ojcem. Zachęcam mężczyzn, aby na piśmie lub w myślach nazwali pięć podobieństw i pięć różnic między nimi a ich ojcami.  Bo przecież każdy człowiek jest odrębnym bytem, ze swoim własnym przeznaczeniem, które różni się od przeznaczenia ojca. Ale jeśli nie zrozumiesz w czym jesteś do niego podobny, nawet jeśli go dobrze nie znałeś, to przecież genetycznie istnieją pewne cechy, w których jesteś bardzo podobny do ojca. Są pewne zachowania, w których jesteś do niego podobny, nawet jeśli nigdy go nie widziałeś. Kiedy już to zrobisz, możesz przejść do drugiego kroku, którym jest pojednanie. Musisz zastanowić się dlaczego obecnie sytuacja jest taka a nie inna. Musisz uświadomić sobie, że twój ojciec też był synem i miał ojca. I nawet jeśli twojemu ojcu nie powiodło się, to i tak robił maksimum, na które było go stać.

Szczególnie trudne są sytuacje użycia przemocy. Musisz się wtedy zastanowić – dlaczego mój ojciec to robił?

Kiedy już nastąpi pojednanie i zrozumiesz swojego ojca, budzi się w tobie współczucie dla niego. Dopiero wtedy możesz przyjąć i zrozumieć słowa Pisma Świętego mówiące, że czczenie ojca i matki przynosi błogosławieństwo. Następnie musisz przystąpić do rozwiązywania spraw pomiędzy tobą a twoim ojcem. Jest to często długi, mozolny proces, który małymi krokami posuwa naprzód do pojednania miedzy wami.


AUDYCJA 21_07


22 czerwca 2007 roku Ken Canfield wziął udział w konferencji nt. ojcostwa, która odbyła się w Sejmie RP. W czasie konferencji powiedział m.in.:
Siedem lat temu zacząłem pracować z administracją rządową – najpierw prezydenta Clintona a potem prezydenta Busha.  Obecnie Stany Zjednoczone przeznaczają 1,5 miliarda dolarów na wsparcie szkoleń rodzinnych i ojcowskich. Wynika to z przekonania, że wsparcie ojcostwa i obniżenie ilości rozwodów zmniejszy wydatki rządowe na różnego rodzaju opiekę nad dziećmi i rodzinami znajdującymi się w takiej sytuacji. Ten projekt jest realizowany od roku i dotychczasowe statystyki wyglądają bardzo zachęcająco.

Myślę, że polski rząd powinien rozważyć cztery rzeczy:

Pierwsza z nich  wygląda na dość spartańską i surową, ale wydaje mi się, że warto się nad tym zastanowić – w Stanach Zjednoczonych  wymiar sprawiedliwości jest odrębny w każdym z pięćdziesięciu stanów. Między innymi powierzona mu jest troska o dzieci urodzone poza małżeństwem. Ale system prawny nie zajmie się nimi jeśli matka na świadectwie urodzin nie poda nazwiska ojca, a przez test DNA nie zostanie stwierdzone, że ten mężczyzna jest rzeczywiście ojcem dziecka. Dzięki temu władza publiczna może domagac się od ojca podjęcia przez niego jego odpowiedzialności.  Władza, która jest silnym ramieniem społeczeństwa, domaga się  od ojca, aby płacił na utrzymanie tego dziecka bez względu na to, czy jest mężem tej kobiety czy też nie.

Po drugie bardzo istotna jest edukacja sędziów. W Stanach Zjednoczonych rozwód wciąż jest tani, to znaczy kosztuje zaledwie 35 dolarów. Ale obecnie nie zostanie on udzielony bez uprzedniego doradztwa, którego przeprowadzenie zarządza sędzia: jeśli masz dzieci, musisz poddać się temu doradztwu, ponieważ rozwód ma niszczący wpływ na dziecko. W ten sposób udało się zawrócić wiele małżeństw z drogi rozpadu – właśnie wtedy, gdy matka i ojciec uświadamiają sobie, jak wielki ciężar nakładają na dziecko.

Trzeci rejon dotyczy wychowania do ojcostwa . Organizacje pozarządowe oraz szpitale i placówki służby zdrowia podejmują teraz te sprawę. Zilustruję to przykładem – zapytałem mojego ojca czy był przy moim urodzeniu. On postąpił według powszechnego wówczas w Ameryce zwyczaju. Przywiózł moją matkę do szpitala, ona została poddana znieczuleniu, a on poszedł do pokoju, gdzie znajdowali się inni panowie palący papierosy. W tym czasie matka mnie urodziła. Osiem godzin później mój ojciec  spojrzał na mnie przez szybę, która wydała mu się szybą pancerną. To nie była zdrowa forma budowania więzi. Potem dowiedziałem się, że mniej więcej do drugiego roku życia mój ojciec, bardzo się bał, że może mnie skrzywdzić, nigdy nie zmienił mi pieluszki, nie brał mnie na ręce.

Obecnie w placówkach służby zdrowia rozumie się to i dlatego stosowane są rozwiązania ułatwiające nawiązanie kontaktu emocjonalnego i wychowania ojca. Ważne jest, aby jeszcze przed narodzeniem dziecka budować tę więź, a później przedłużać  ją w czasie narodzin.  Chodzi tu o dostrzeżenie wartości zbliżenia ojca i dziecka od samego początku. Należy także zwrócić uwagę na wagę urlopu ojcowskiego obok urlopu macierzyńskiego. Może w przypadku ojca nie chodzi o tak długi urlop, ale jest on ważny. Na przykład mój zięć wziął tydzień urlopu ojcowskiego, aby być z rodziną wtedy, gdy matka wraca do domu po urodzeniu dziecka i zaczyna karmić dziecko oraz opiekować się nim w domu. W ten sposób stał się on, podobnie jak wielu innych ojców w Ameryce – częścią tego nowego wydarzenia w rodzinie.

Jednym z ostatnich programów wprowadzonych przez amerykański departament edukacji jest program nazwany WATCH DOGS. DOGS to skrót – Dads (Ojcowie) of Great(wspaniałych) Students (uczniów). Ojcowie  mają zagwarantowany jeden dzień wolny na każdy semestr szkolny swoich dzieci. Tego dnia oni idą do szkoły swojego dziecka, są dostępni w bibliotece, na boisku, albo też idą z dzieckiem na lunch. Dodajmy, że w amerykańskich szkołach dziewięćdziesiąt procent nauczycieli to kobiety. Kiedy w szkole pojawia się ojciec ma to bardzo pozytywny wpływ na całą szkołę.

W pewnej szkole publicznej w Dallas, w stanie Texas dzieci miały wielkie problemy. Zawieszono w niej około trzydziestu dzieci za agresywne zachowanie. Uruchomienie programu, który pozwalał ojcom bywać w szkole przyniósł niesamowite efekty. Po dwóch latach prowadzenie tego programu liczba wydaleń ze szkół spadła do zera. Nauczyciele i doradcy przypisywali tę zmianę zdrowemu zaangażowaniu się ojców i ich obecności w szkole.

Ważna w tym jest rola pracodawców. Proszę wszystkich pracodawców, aby uświadomili sobie, że człowiek stanie się lojalnym pracownikiem, jeśli da mu się czas, aby mógł zrównoważyć swoje zaangażowanie zawodowe i rodzinne. Obecnie w przemyśle i biznesie wywiera się często presję na pracownikach, aby zarabiali jak najwięcej pieniędzy. To jest cel pracodawcy. Ale odkrywają oni, że człowiek pracujący w takich warunkach może być wydajny pięć do siedmiu lat, a potem następuje wyczerpanie. Ale jeśli pomożesz pracownikowi zrównoważyć zaangażowanie zawodowe i rodzinne, to pracownik ten jest wydajny znacznie dłużej. Wiadomo, z  jakimi kosztami wiąże się wymiana pracownika. Istnieje więc wielka potrzeba wysunięcia tej sprawy na czoło zainteresowań przedstawicieli biznesu

A oto dalsza część wywiadu z Kenem Canfieldem:


Czym jest dla dziecka nieobecność ojca? Rozumiem, że ojciec może być nieobecny nie tylko fizycznie, ale także psychicznie lub emocjonalnie…

Ojciec może być nieobecny w różny sposób. Zapytałbym naszych słuchaczy – jak byś opisał obecność twojego ojca? Jakie podejmował działania i zobowiązania? Jakie są twoje uczucia wobec ojca? Czy twój ojciec był dla ciebie dobrym przykładem? Czy okazywał ci miłość a także dumę z faktu, że jesteś jego synem lub córką? To są bardzo istotne czynniki emocjonalne. Jeśli ojciec tego nie wyrażał, to zostawił cię trochę zagubionego.  Ważne jest, aby ojciec znał dziecko i jego świat. Czy twój ojciec interesował się twoimi przyjaciółmi, czy interesował się i zajmował twoim rozwojem, tymi darami, które masz, aby realizować swoje powołanie? Bo jeśli tego nie robił, to nie udało mu się uruchomić tych mechanizmów psychologicznych, które pozwalają ci mieć zaufanie do siebie. Bardzo istotny jest także obszar etyczny – świat wartości i duchowych prawd. Czy  twój ojciec żył tymi wartościami, które teraz są ważne dla ciebie, abyś miał poczucie sensu życia i wizji życia, które chcesz prowadzić? Kiedy zaczyna się rozumieć i oceniać jego wpływ na ciebie, wtedy otwiera się – już dla ciebie – droga do pełnego rozwinięcia osobowości i osiągnięcia dojrzałości .   

Co mężczyzna ryzykuje jeśli nie podejmie swojej ojcowskiej odpowiedzialności?

To bardzo ważna sprawa. Jeśli nie podejmiesz swoich zadań – przyjdą konsekwencje. Po pierwsze twoje dzieci nie będą miały pełnej możliwości rozwoju. To tak jakby nie dopuszczono, aby stały się one w pełni osobami, a to u ojca budzi wielki żal. Statystyki pokazują, że dzieci ojców, którzy całym sercem angażowali się w ich wychowanie żyją dłużej, są szczęśliwsze, a ich życie przynosi więcej dobrych owoców. Rzadziej podejmują ryzykowne zachowania, są bardziej ofiarne, bardziej wytrwałe w podjętych zobowiązaniach, są też bardziej spełnione w życiu. Na przykładzie Stanów Zjednoczonych widać też, że ojcom zaangażowanym w swoje rodziny lepiej powodzi się finansowo, ponieważ bardziej starają się oni gromadzić i mnożyć środki. Ludzie samotni i niezwiązani z innymi  mają raczej tendencję do konsumpcyjnego zużywania zasobów.

Czy mężczyzna może rozwinąć się w pełni jedynie jako ojciec?

W pewien sposób możemy zrozumieć i rozwinąć nasze człowieczeństwo jeśli zrozumiemy ojcostwo i żyjemy nim. To nie znaczy, że każdy mężczyzna musi być ojcem biologicznym.  To jest najczęstsza droga realizowania ojcostwa, ale istnieje jeszcze coś takiego jak pozostawianie potomności jakiegoś istotnego dziedzictwa. Wielu księży, w tym Jan Paweł II z jego niesamowitą więzią z młodzieżą rozumiało jak ważne jest traktowanie młodych w sposób ojcowski. W duchowym sensie wypełniają oni rolę ojca, która jest czymś bardzo głębokim i jest częścią męskiej duszy.

Czy istnieje jakaś więź między rodziną pełną lub rozbitą a ekonomicznym rozwojem kraju?

To jest jedna z trosk liderów politycznych, ekonomistów i socjologów. Jeśli rodziny mają problemy, lub są rodziny rozbite czy też niepełne, to społeczeństwo ponosi ogromny koszt tego stanu rzeczy. Nie twierdzę oczywiście, że rodziny pełne z obojgiem małżonków nie mają problemów. I nie twierdzę, że w rodzinach niepełnych nie zdarzają się dzieci, które dobrze prowadzą swoje życie. Ale ze wszystkich danych, z różnych krajów (i myślę, że w Polsce jest podobnie) wynika, że brak ojca w rodzinie związany jest z wielkimi kosztami społecznymi. Jeśli młodzi ludzie nie mają odpowiedniego przewodnictwa, to później władza publiczna musi w jakiś sposób uporać się z konsekwencjami ich złych wyborów. Można wziąć budżet Polski i zacząć analizować poszczególne jego składniki. Możemy zadać sobie szereg pytań: dlaczego mamy dzieci w sierocińcach, dlaczego mamy dzieci w ośrodkach odwykowych dla narkomanów, dlaczego jest tak wiele dzieci, które mają swoje dzieci. Myślę, że brak ojca jest jednym z głównych czynników wpływających na te sprawy.

Wyobraźmy sobie, że jest pan szefem dużej korporacji i zatrudnia pan nowe osoby. Kogo chętniej by pan zatrudnił – bardziej dyspozycyjnego singla, czy ojca, który ma wiele obowiązków rodzinnych?

Gdybym był szefem korporacji to zrobiłbym kilka rzeczy. Trudno opierać przyszłość jedynie na kryterium zysku. Wiele zależy również od rodzaju zatrudnianych osób, osób, które będą realizować misję firmy. A zatem trzeba się zapytać – jacy mają być ci pracownicy, którzy powinni być lojalni i oddani. Bardzo często są to pracownicy, którzy są oddani swojej rodzinie, którzy mają powód, aby pracować dla ciebie nie tylko po to aby robić pieniądze, ale po to by mieć miejsce, gdzie mogą zdobywać środki na realizację tego, do czego są powołani i co pragną robić. To oczywiście nie znaczy, że dobrzy pracownicy nie przychodzą z rodzin, gdzie jest tylko jeden rodzic. Ale to znaczy, że dobrze jest mieć  pracownika oddanego rodzinie, ponieważ to wzmacnia poczucie lojalności wobec firmy w podobny sposób jak jest on lojalny wobec rodziny. Dodatkowo, jeśli pracodawca jest rozumiejący i potrafi wczuć się w sytuację tej osoby, umożliwić jej pracę w elastycznych ramach czasowych, lub dać czas, aby ta osoba budowała również więzi w dziedzinach, które są dla niej ważne (jak rodzina), taki pracownik będzie bardziej wydajny i chętny do pozostania w tej firmie w długiej perspektywie czasowej.

Mówiliśmy o wprowadzaniu równowagi między obecnością ojca w pracy i w rodzinie. Jak praktycznie należałoby podejść do tej sprawy?

Wielu mężczyzn po powrocie do domu realizuje swoje ojcostwo tak jakby ciagle prowadzili interesy, albo byli menedżerami w pracy. A te role często kolidują ze sobą. Rodzina potrzebuje kogos wiecej niż po prostu menedżera. Ale musimy od razu zauważyć, że menedżer jest szkolony do swojej funkcji i na tej zasadzie także mężczyzna powinien przejść szkolenie, które pozwoli mu odnieść sukces jako ojciec.  Przy kontakcie z dziećmi bardzo ważne jest, aby zejść na ich poziom, upewnić się, że one rozumieją twoje wskazówki i instrukcje. Tu nie można stawać na wyższym szczeblu hierarchii i tak trochę autorytarnie traktować dziecko. Raczej trzeba pochylić się nad dzieckiem i pomóc mu w autorytatywny sposób. Jest wielka różnica między traktowaniem autorytarnym i autorytatywnym. Pierwszy polega na narzucaniu opinii, drugi jest przekazywaniem własnego doświadczenia.  Temu ostatniemu towarzyszy troska, wczuwanie się w dziecko, rozumienie go, utrzymywanie kontaktu wzrokowego w czasie rozmowy. Jak widać jest to zupełnie coś innego od tego, czego oczekiwać można od menedżera, który musi sprawdzić swój projekt, musi być najlepszy etc.

Po drugie dziecko potrzebuje przykładu. I potrzebuje też zaufania do siebie samego, że będzie ono w stanie pójść za tym przykładem i osiągnąć wyznaczony cel. Ojciec może wykonać tu wspaniałą robotę, dostarczając tego przykładu, i oceniając – ze zdrowym rozsądkiem i z miłością – jakie postępy robi dziecko w swoim rozwoju. Tu jest pewne podobieństwo do zadania menedżera, ale w domu realizuje się je na trochę odmienny sposób.

Czy można odnieść sukces zawodowy odnosząc zarazem sukces jako ojciec?

Tak, można, ale trzeba zrozumieć, ze to są dwie różne role. Sposób zachowania się w domu nie jest taki sam jak w pracy zawodowej. Człowiek zrównoważony emocjonalnie, dojrzały, rozumiejący  wartość drugiego człowieka i wartość więzi może odnieść sukces zarówno na niwie zawodowej jak i rodzinnej.

W czasie wystąpienia na konferencji o ojcostwie, która odbyła się w Sejmie mówił Pan o ojcu Karola Wojtyły, jak o cichym bohaterze. Co mógłby pan powiedzieć o Karolu Wojtyle seniorze patrząc na Jana Pawła II?

Cieszę się mogąc odpowiedzieć na to pytanie. Jako obserwator z zewnątrz widzę prawdziwy przykład ojcostwa wyrażonego przez rodzinę i ojca Jana Pawła II. Jego rodzinie nie były obce dramaty i ból. Stracił matkę, gdy miał dziewięć lat – to musiało być straszne. Żyli z ojcem w trudnych warunkach, ale to nie przeszkodziło ojcu Jana Pawła II w wypełnianiu jego zadań. Z pewnością opłakiwał stratę żony, ale przy tym zapewniał synowi to wszystko, czego ten  potrzebował, aby dojrzeć duchowo. Jan Paweł II wspomina, że dorastając nauczył się czym jest modlitwa i czytanie Pisma Świętego. Co wieczór przed pójściem spać jego ojciec modlił się z nim i czytał Pismo święte.  Ojciec kształtował także jego charakter.  Wiadomo, że spożywał posiłki z synem i spędzał z nim czas. Przyszły papież powie potem, że jego dom rodzinny był dla niego pierwszym seminarium. To jest bardzo mocny przykład skutków zdrowego ojcostwa. Ojcowie, który aktywnie uczestniczą w kształtowaniu dziecka, którzy angażują się duchowo i którzy pomagają dzieciom w rozwoju mają dzieci bardziej wczuwające się w innych ludzi, współodczuwające z nimi, mające wyższą samoakceptację, ufające sobie. Takie dzieci są też mniej podatne na poddanie się naciskowi rówieśników.  To wszystko zostało wypracowane w pewnym polskim domu i stało się potem wzorem dla Jana Pawła II, gdy on podjął to samo zadanie – widzimy jak rozumiał młodzież, jak pomagał ubogim. Myślę, że otrzymał on to od Ojca niebieskiego za pośrednictwem swojego ojca ziemskiego.

Czy przykład ojca Jana Pawła II może być przydatny dla dzisiejszych ojców?

Myślę, że to bardzo dobry przykład. Każdy ojciec przeżywa jakieś wyzwanie. Może to być jakaś tragedia. Taką tragedią była strata żony dla ojca Jana Pawła II. Ale on nie zrezygnował z pełnienia roli ojca, nie oddał syna do sierocińca. Z odpowiedzialnością podjął swoją rolę. Kiedy znalazł się w tej sytuacji, poprzez wiarę poprosił innego Ojca – tego w niebie – o pomoc. To stało się takim światłem przewodnim i nadzieją, która na nowo zaświeciła w ich rodzinie.  Z upływem lat ich wspólnego życia można zaobserwować, że żyli nie tylko nadzieją, ale że następowała prawdziwa przemiana . A zatem, jeśli jest się ojcem, to bez względu na sytuację, własne duchowe zaangażowanie się jest jedną z najlepszych inwestycji. Praktyczne ćwiczenie wiary i życie nią w prawdzie wobec swojego dziecka daje mu wewnętrzną siłę i pomaga, aby w pełni się rozwinęło i stało się tym, kim ma być.

My mężczyźni czasem obawiamy się naszego ojcostwa. Znam mężczyzn, którzy bardziej wolą przebywać w pracy i mówią, ze wychowanie dzieci jest sprawą matki. Jak pokonać ten strach?

Strach, którego doświadcza wielu ojców bierze się stąd, że obawiają się oni porażki, obawiają się, że nie będą takimi ojcami, jakimi powinni być. Pozwólcie mi dodać sobie odwagi. Tak, będziecie jako ojcowie ponosić porażki. Wszyscy ojcowie ponoszą porażki. Ale wypełnianie zadania przez ojca nie zależy od tego  czy ponosi on porażkę czy też nie. Chodzi o to, co on robi potem. Czy powstaje, czy widzi przyczynę swojej porażki i uczy się jak lepiej działać? Kiedy dzieci widzą ojca, który jest bardzo uczciwy i jest nawet zdolny do przyznania się do pomyłki, to im tylko pomaga i dodaje siły – przekonują się, że popełnianie błędów jest częścią życia. Najwartościowszą rzeczą jest powstanie i pójście naprzód. Trzeba sobie zadać pytanie – co mogę zrobić, aby być lepszym ojcem. A zatem, nie traktuj swoich ojcowskich porażek jako czegoś, co cię dyskwalifikuje. To tylko sprawia, że łatwiej się do ciebie zbliżyć. Wykorzystaj te okazje, aby potwierdzić swoje człowieczeństwo i swoje oparcie na Bogu, aby stać się ojcem, którego potrzebują twoje dzieci.