(Cotygodniowy felieton emitowany w Radiu Plus Warszawa 96, 5 we wtorki przed 20 tą)

Dość często korzystam z usług kolei podmiejskich. Tak było i podczas ostatnich ataków zimy. Nie, jeszcze nie będę narzekał. Zaczęło się bardzo dobrze, bo niewielkie opóźnienie pociągu pozwoliło mi nań zdążyć i dojechać sprawnie na miejsce. Niestety, przy kolejnym ataku czekanie przedłużało się.  Najbardziej dokuczliwy był brak jakiejkolwiek informacji o możliwej godzinie przyjazdu następnego pociągu, nie mówiąc już o tym, o której godzinie przyjedzie pociąg zdążający w interesującym mnie kierunku.

 

Stawałem na brzegu peronu i wyglądałem światła w tunelu. Dosłownie. Jednak nic się nie pokazywało.
Po kilkunastu minutach dałem spokój – poszedłem szukać autobusu.
W ten oto praktyczny sposób wraz z dziesiątkami tysięcy mieszkańców Warszawy mogłem przeżyć na własnej skórze OCZEKIWANIE. Tak się złożyło, że miało to miejsce w Adwencie, który – jak to słyszymy w kościołach – jest czasem oczekiwania na Boże Narodzenie. Tyle, że każdy dokładnie wie, kiedy będzie Boże Narodzenie, kiedy usiądziemy do Wigilii, kiedy pójdziemy na pasterkę. Gdy oczekiwaliśmy na zasypany pociąg sytuacja była radykalnie odmienna: nikt nie wiedział, kiedy i czy w ogóle on przyjedzie.
Paradoksalnie jednak właśnie w tej ostatniej sytuacji byliśmy bliżsi pierwszemu Bożemu Narodzeniu. Wówczas naród wybrany czekał i to czekał z wielką tęsknotą, ale nie wiedział, kiedy to się wydarzy. Ludzie mieli swoje wyobrażenia – że przyjdzie Mesjasz, który wyzwoli Izraela z zależności politycznej od Rzymu, że nastąpi powrót do okresu świetności, że nareszcie wszystko się dobrze ułoży. Patrzyli w tunel w oczekiwaniu światła, ale w tym akurat tunelu nie mieli szans go dostrzec i to bynajmniej nie dlatego, że środków transportu dla Świętej Rodziny dostarczały Polskie Koleje Państwowe. Po prostu pokładali nadzieję bardziej w swoich wyobrażeniach, niż w prawdzie, która faktycznie nadchodziła.
 „Oczekiwanie jest obecne w tysiącu sytuacji, począwszy od tych najmniejszych i najbardziej banalnych, aż po najważniejsze, które angażują nas całkowicie i do głębi – powiedział papież Benedykt XVI rozpoczynając Adwent . (…) Można by powiedzieć, że człowiek żyje, dopóki czeka, dopóki w jego sercu żyje nadzieja. I po jego oczekiwaniach rozpoznaje się człowieka: naszą „postawę” moralną i duchową można zmierzyć tym, na co czekamy, w czym pokładamy nadzieję.
Każdy może zadać sobie to: a ja na co czekam? Na co, w tym okresie swego życia, czeka moje serce?”