Co wieczór człowiek kładzie się z jakimś pomysłem na następny dzień. Nazajutrz pierwsza próba – wstać od razu z ciepłego łóżeczka a nie pod kołderką śnić o czekających nas tryumfach. Jeśli wstanę od razu – wzmacniam się i idę dalej, jeśli paktuję z moją wygodą – przegrywam. 

Łk 4,21-30:

Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?» Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum». I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman». Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.

Co wieczór człowiek kładzie się z jakimś pomysłem na następny dzień. Nazajutrz pierwsza próba – wstać od razu z ciepłego łóżeczka a nie pod kołderką śnić o czekających nas tryumfach. Jeśli wstanę od razu – wzmacniam się i idę dalej, jeśli paktuję z moją wygodą – przegrywam. Zwycięstwo nad sobą motywuje, przegrana smuci i tak idę z tym przez cały dzień. Człowiek zadowolony i człowiek sfrustrowany, taki, który potrafi przyjąć prawdę i taki, który w jej obliczu wpada w gniew.

Dlaczego ziomkowie Jezusa wpadli w gniew? Dlaczego nie potrafili rozpoznać w nim Boga? Może też byli sfrustrowani?  Zbyt przyzwyczaili się do swojego świata, do swoich wyobrażeń i do swoich planów. I zaniedbali walkę wewnętrzną – z własną słabością, z wygodnictwem, z ciepłą kołderką i przyzwyczajeniami, z rutyną.

Chrystus mówi o sobie, że jest Prawdą. Jak reaguję, gdy spotykam się z prawdą? Gdy na przykład muszę zrezygnować ze swoich planów, bo ktoś prosi mnie o pomoc, albo wtedy gdy trzeba dokończyć jakąś pracę, choć właśnie zaczyna się mecz mojej ulubionej drużyny, lub gdy – no właśnie – dzwoni budzik? Moja reakcja – gniew, rozdrażnienie, a może chęć pogodnego zmierzenia się z wyzwaniem – ujawnia prawdę o mnie. W tę prawdę – jakakolwiek by ona nie była – chce wejść ten, który nazywa siebie Drogą, Prawdą i Życiem. Nie gniewajmy się na Niego, nie usiłujmy go strącić z wysokiej góry, aby nie przeszedł obok zostawiając nas z naszym gniewem.