Kiedy prof. Jerome Lejeune opowiedział się przeciwko zabijaniu nienarodzonych, spotkał się z falą krytyki, protestami i pogróżkami. Miał poparcie, ale na wysokich szczeblach jako jedyny występował przeciwko aborcji. Przez swoje poglądy, jak sam napisał, stracił nawet szansę na Nobla.

“Nie” dla zabijania nienarodzonych

Muszę powiedzieć, że we Francji była wielka konsternacja, gdy Lejeune powiedział: ‘nie’ wobec propozycji legalizacji zabijania nienarodzonych – mówi dr Anna Tylki, która odbywała staż w klinice kierowanej przez profesora. Jednym z argumentów w tej dyskusji była możliwość wykonania badania prenatalnego. Dla wielu ludzi nie ulegało dyskusji, że stwierdzenie zespołu Downa w wyniku badania prenatalnego jest równoznaczne z eksterminacją dziecka, czy też – jak mówiono – z zakończeniem ciąży. A tu okazuje się, że ten człowiek, który wykrył chorobę jest przeciwnikiem takiego postawienia sprawy. Co więcej, Lejeune był przyjacielem ginekologa, Anglika zresztą, który opracował technikę amniopunkcji – podstawową do badań prenatalnych. I cały czas zdecydowanie występował przeciw aborcji. Powiedział, że gdyby wiedział, do czego to się przysłuży, to nigdy nie opublikowałby wyników swoich badań.

Lejeune – dostaniemy cię!

Walka nasila się. Jeden z popularniejszych francuskich dzienników „Le Nouvel Observateur” publikuje listę 343 znanych osób ze świata showbiznesu, które otwarcie przyznają się do przerwania ciąży. Lejeune redaguje „Deklarację lekarzy francuskich”. Głosi ona, że „umyślne przerwanie ciąży z powodów eugenicznych lub w celu rozwiązania konfliktu moralnego, ekonomicznego lub społecznego nie jest działaniem lekarskim.” Pod tekstem składa swój podpis 18 tys. lekarzy.

Konsekwencja profesora budzi agresję, ale także szacunek u jego przeciwników. W czasie jednego z programów telewizyjnych z jego udziałem Birthe Lejeune znalazła się w reżyserce. Tam ktoś nieświadomy, że słucha go żona profesora powiedział: „Lejeune? Co za łajdak! Ale jaki talent! Jest za dobry, już go nie zaprosimy!” 

„Miałam wtedy 12 lub 13 lat – pisze jedna z córek Jerome’a Clara – Do szkoły jeździliśmy z siostrą na rowerach. Gdy przejeżdżałyśmy obok Wydziału Medycyny widziałyśmy na murach napisy: ‘Lejeune morderca. Trzeba zabić Lejeune’a’. Albo: ‘Trzeba zabić Lejeune’a i jego potworki’.

Agresja zwolenników aborcji nie ograniczała się do słów. (…) Podczas jednej z debat wzniesiono taki rumor, że ojciec nie mógł dojść do słowa. Cała sala wyła, o ojcu rzucono w twarz surową wątrobę cielęcą i pomidory. Nie zraziło go to. Gdy zrobiło się trochę ciszej krzyknął najgłośniej ze wszystkich: ‘Ci którzy mnie popierają niech opuszczą salę! Po kilku chwilach niezrozumienia ludzie zaczęli wychodzić. Pozostało może piętnaście osób, które rozmieściły się po przekątnej, aby robić wrażenie, że jest ich dużo. Gdy stało się oczywiste, że można było ich policzyć opuścili salę, a w chwilę potem publiczność powróciła i konferencja mogła się rozpocząć.”

Doszło do tego, że konferencje prowadzone przez profesora musiała chronić policja. Wielu ludziom źle kojarzyła się obecność funkcjonariuszy oddziałów CRS, które w 68 roku interweniowały w studenckiej rewolcie na ulicach Paryża. Lejeune odpowiadał z humorem, że na spotkania z nim przychodzi zawsze wielu lewicowców skandujących: Lejeune – ty świnio, kobiety cię dostaną!” (franc.: „Lejeune salaud, les femmes auront ta peau!”) . „Nic zatem dziwnego – dodawał – że to przyciąga także innych widzów”.

Dalsza część artykułu jest dostępna na https://stacja7.pl/ludzie/lejeune-dostaniemy-cie/